To pytanie pewnie zadawało sobie wielu z Was. Dawne polskie miasto, leżące na Ukrainie, kilkadziesiąt kilometrów od granicy jest popularnym celem wycieczek turystycznych. Ma opinię pięknego, niesamowitego i w ogóle och i ach. Rok temu, jadąc na Syberię, miałem okazję spędzić w tym mieście 3 dni. Wcześniej przez wiele lat słyszałem dosłownie pieśni pochwalne na cześć Lwowa. "Lwów" bym odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki. Przez te niemożliwe też. Uległem lwowskiej obsesji i spodziewałem się zobaczyć miasto, które rzuci mnie na kolana. Ostatecznie moje kolana były zawiedzione, bo się rzucenia nie doczekały;)
Panorama Lwowa z wieży ratuszowej; fot.: Adam Zegiel |
Jeśli trafi się Wam podróż do Lwowa autobusem, to najpierw musicie zdecydować, na którym dworcu wysiąść - na kolejowym, czy na Stryjskim. Naturalnym wydawało by się, że po prostu na "większym"... Zonk! Większy jest dworzec Stryjski, ale z uwagi na jego położenie na peryferiach miasta, daje ograniczone możliwości. My o tym niestety nie wiedzieliśmy i nasze spotkanie z Lwowem postanowiliśmy rozpocząć własnie tu. Kilka starych autobusów, nie pierwszej świeżości budynek i... już wiedzieliśmy, że najpierw musimy wrócić z powrotem do centrum:) Ale wcześniej postanowiłem znaleźć drzwi opatrzone odwróconym trójkątem lub ewentualnie skrótem WC. Udało się! Uchylam drzwi i... może zamiast szczegółów powiem tylko, że przy tym, ToiToi'e to szczyt higieny, świeżości i ładnych zapachów. W okienku, na którym wisi cennik siedzi mocno znudzona kobieta. Nie mam drobnych więc podaję jej banknot. Po jego odbiór rusza wielka ręka, uzbrojona w ...
CIĄG DALSZY NA MOIM NOWYM BLOGU
ZAPRASZAM:)
wg mnie warto zwiedzić lwów. też spędziłem tam raptem kilka dni, ale chyba jestem bardziej dociekliwym turystą niż autor tego wpisu.
OdpowiedzUsuńkomentując tak pobieżnie:
- nie ma co tam oczekiwać czystości i porządku, raczej wszystko kojarzyło mi się z cofnięciem się w czasie o do lat 90. w pl.
- na wzgórzu wysoki zamek, można np. skonsumować śniadanie w postaci bułka (nazwy już nie pamiętam) + zimny kwas chlebowy + zimna setka wódki, można wynająć za jakieś 50 groszy lornetkę i podziwiać piękne widoki
- cmentarz łyczakowski posiada punkt sprzedaży biletów, pamiątek itp., może autor trafił na jakąś boczną bramę (gdyby komuś było z jakichś powodów płacić za wstęp łatwo się prześliznąć przez taką bramę od strony cmentarza orląt)
- cmentarz orląt jest częścią cm. łyczakowskiego stąd podpis 'Cmentarz Orląt Lwowskich', część cywilna jest błędny
- do tego wiele grobów przy wejściu jest tam świeżo remontowanych, raczej tych ukraińskich, ale nie tylko, możesz trafić na ordona co jednak nie zginął na reducie jak chciał mickiewicz itp. itd.
- targ, babuszki co przy drodze sprzedają owoce i warzywa co im wyrosły w ogródku to po prostu specyfika tamtej okolicy i chyba nie ma w tym nic szczególnie dziwnego, jedzie się tam chyba właśnie po to żeby to zobaczyć
- zamiast pisać o operze, że to starówka można wejść do środka i zobaczyć kurtynę siemiradzkiego
- zamiast pisać cerkiew we lwowie, można poczytać o soborze grekokatolickim św jura i doczytać o jego przygodach, przed wejściem odszukać zamalowaną tabliczkę http://i.imgur.com/BQONCrs.jpg
(z resztą takich zamalowanych napisów jest pełno, przyjemnie się ich wyszukuje)
obejrzeć zbiory lwowskiej galerii sztuki, odwiedzić browar lwowski zobaczyć pamiątki z czasu gdy był polski, zajrzeć do katedry ormiańskiej i zobaczyć, że nie zawsze w Polsce żyło 99,8% Polaków, znaleźć pomnik nikifora krynickiego i ogarnąć czemu on tam się znajduje, odszukać punkt gdzie do plastikowych butelek rozlewają piwo prosto z browaru z równego, doczytać o stanisławie grabskim i porozmawiać z babuszką wynajmującą ci pokój jak to było w 1945 i czemu ona tam zastała, a inni nie, dowiedzieć się z okazji przypadkowego trafienia na budynek, który znasz z loga wydawnictwa co to było to ossolineum, poszukać śladów boya-żeleńskiego itp. itd.
wreszcie cały pobyt można prowadzić śledztwo na temat tego jak ukraińcy próbują wciągnąć lwów do swojej historii i trzeba powiedzieć, że robią to w sposób bardzo nieudolny, wręcz śmieszny dla nas, gorzej tylko, że inne narody po wycieczce będą postrzegać lwów tak jak napisano im po angielsku na tablicach informacyjnych przy zabytkach i w muzeach.
ciekawe czego autor oczekiwał, że powstał taki miernej jakości, bezcelowy wpis.
Podpis zdjęcia faktycznie był błędny więc już został poprawiony.
UsuńCo do reszty...
opisz teraz dokładnie Kraków, Toruń, Gdańsk, Malbork i wytłumacz dlaczego mimo wszystko należy pojechać do Lwowa. Ja jadąc za granicę szukam czegoś, czego nie ma ma Polsce, a we Lwowie prawie nic takiego nie znalazłem.
Gdybyś czytał uważnie zauważyłbyś, że celem tego wpisu nie było zrobienie przewodnika po Lwowie. Takich przewodników jest mnóstwo i jest też Wikipedia. Informacje, które podałeś zainteresowani mogą znaleźć dosłownie wszędzie. Wiesz dlaczego użyłem tak ogólnikowych opisów pod zdjęciami zamiast sięgnąć po mapy i sprawdzić nazwy? Dlatego, że mają one oddawać moje wrażenia z Lwowa. I uważam, że oddają. Właśnie dlatego, że Lwów wydał mi się dość nijaki. Jest mnóstwo miast (i polskich i zagranicznych) które uważam za znacznie bardziej warte odwiedzenia niż Lwów.
Bardzo ciekawy blog. Będę tutaj zaglądać. Wczorajsza prezentacja na temat Finlandii również była bardzo ciekawa. Dziękuję i pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Bardzo mi miło:) Pracuję obecnie nad nową stroną, która prawdopodobnie zastąpi tego bloga. Będzie więcej, ciekawiej, bardziej różnorodnie:)Dam znać, jak będzie gotowa;) Co do samej prezentacji... to była moja trzecia w Południku i zdecydowanie najtrudniejsza. Dla mnie najtrudniejsza;)
UsuńCo do Lwowa. Byłem tam jesienią 2012 raptem tylko jeden dzień i jedną noc. Na mnie zrobił takie wrażenie, że chcę pojechać na 3 dni. Pominę sprawy oczywiste, które są w necie bogato opisane. Takie "minusy" jak brudna toaleta, stary tramwaj, czy mięso w gazecie to dla mnie plusy. To jest koloryt. Tego nie zobaczysz już w Warszawie, Budapeszcie czy Berlinie. Ja już nie mam ochoty na zapiekanki, kebaby, pizze w jednorazowych plastikach. Wolę pierogi ze skwarkami, setkę wódki i kwas chlebowy podany przez babuszkę z epoki. Lwów to nie tylko podróz w miejscu, ale również w czasie. Miałem dwukrotną przygodę z policjantami, którzy koniecznie naginali mnie na łapówkę za rzekome promile w niedzielę rano. Nasze dialogi nadawały by się do kabaretu ( chuchnij, pojediem do wracza, szto diełać, ty pijany). Gdybym miał to nagrane, to byłby hit youtube. To są właśnie zdarzenia, które oddają ducha miejsca. Nocleg o 80-letniej Polki pani Ireny w mieszkaniu, mieszanki terażniejszości z przeszłoscią różnych okresów również ciekawszy niż Formula 1. Niestety, jestem przekonany, że za 10 lat będzie tam poprawnie i nudno jak w innych miastach Europy.
OdpowiedzUsuń