poniedziałek, 17 czerwca 2013

Czy warto odwiedzić Lwów?

To pytanie pewnie zadawało sobie wielu z Was. Dawne polskie miasto, leżące na Ukrainie, kilkadziesiąt kilometrów od granicy jest popularnym celem wycieczek turystycznych. Ma opinię pięknego, niesamowitego i w ogóle och i ach. Rok temu, jadąc na Syberię, miałem okazję spędzić w tym mieście 3 dni. Wcześniej przez wiele lat słyszałem dosłownie pieśni pochwalne na cześć Lwowa. "Lwów" bym odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki. Przez te niemożliwe też. Uległem lwowskiej obsesji i spodziewałem się zobaczyć miasto, które rzuci mnie na kolana. Ostatecznie moje kolana były zawiedzione, bo się rzucenia nie doczekały;)

Panorama Lwowa z wieży ratuszowej; fot.: Adam Zegiel


Jeśli trafi się Wam podróż do Lwowa autobusem, to najpierw musicie zdecydować, na którym dworcu wysiąść - na kolejowym, czy na Stryjskim. Naturalnym wydawało by się, że po prostu na "większym"... Zonk! Większy jest dworzec Stryjski, ale z uwagi na jego położenie na peryferiach miasta, daje ograniczone możliwości. My o tym niestety nie wiedzieliśmy i nasze spotkanie z Lwowem postanowiliśmy rozpocząć własnie tu. Kilka starych autobusów, nie pierwszej świeżości budynek i... już wiedzieliśmy, że najpierw musimy wrócić z powrotem do centrum:) Ale wcześniej postanowiłem znaleźć drzwi opatrzone odwróconym trójkątem lub ewentualnie skrótem WC. Udało się! Uchylam drzwi i... może zamiast szczegółów powiem tylko, że przy tym, ToiToi'e to szczyt higieny, świeżości i ładnych zapachów. W okienku, na którym wisi cennik siedzi mocno znudzona kobieta. Nie mam drobnych więc podaję jej banknot. Po jego odbiór rusza wielka ręka, uzbrojona w ...

CIĄG DALSZY NA MOIM NOWYM BLOGU


ZAPRASZAM:)

5 komentarzy:

  1. wg mnie warto zwiedzić lwów. też spędziłem tam raptem kilka dni, ale chyba jestem bardziej dociekliwym turystą niż autor tego wpisu.
    komentując tak pobieżnie:
    - nie ma co tam oczekiwać czystości i porządku, raczej wszystko kojarzyło mi się z cofnięciem się w czasie o do lat 90. w pl.
    - na wzgórzu wysoki zamek, można np. skonsumować śniadanie w postaci bułka (nazwy już nie pamiętam) + zimny kwas chlebowy + zimna setka wódki, można wynająć za jakieś 50 groszy lornetkę i podziwiać piękne widoki
    - cmentarz łyczakowski posiada punkt sprzedaży biletów, pamiątek itp., może autor trafił na jakąś boczną bramę (gdyby komuś było z jakichś powodów płacić za wstęp łatwo się prześliznąć przez taką bramę od strony cmentarza orląt)
    - cmentarz orląt jest częścią cm. łyczakowskiego stąd podpis 'Cmentarz Orląt Lwowskich', część cywilna jest błędny
    - do tego wiele grobów przy wejściu jest tam świeżo remontowanych, raczej tych ukraińskich, ale nie tylko, możesz trafić na ordona co jednak nie zginął na reducie jak chciał mickiewicz itp. itd.
    - targ, babuszki co przy drodze sprzedają owoce i warzywa co im wyrosły w ogródku to po prostu specyfika tamtej okolicy i chyba nie ma w tym nic szczególnie dziwnego, jedzie się tam chyba właśnie po to żeby to zobaczyć
    - zamiast pisać o operze, że to starówka można wejść do środka i zobaczyć kurtynę siemiradzkiego
    - zamiast pisać cerkiew we lwowie, można poczytać o soborze grekokatolickim św jura i doczytać o jego przygodach, przed wejściem odszukać zamalowaną tabliczkę http://i.imgur.com/BQONCrs.jpg
    (z resztą takich zamalowanych napisów jest pełno, przyjemnie się ich wyszukuje)

    obejrzeć zbiory lwowskiej galerii sztuki, odwiedzić browar lwowski zobaczyć pamiątki z czasu gdy był polski, zajrzeć do katedry ormiańskiej i zobaczyć, że nie zawsze w Polsce żyło 99,8% Polaków, znaleźć pomnik nikifora krynickiego i ogarnąć czemu on tam się znajduje, odszukać punkt gdzie do plastikowych butelek rozlewają piwo prosto z browaru z równego, doczytać o stanisławie grabskim i porozmawiać z babuszką wynajmującą ci pokój jak to było w 1945 i czemu ona tam zastała, a inni nie, dowiedzieć się z okazji przypadkowego trafienia na budynek, który znasz z loga wydawnictwa co to było to ossolineum, poszukać śladów boya-żeleńskiego itp. itd.

    wreszcie cały pobyt można prowadzić śledztwo na temat tego jak ukraińcy próbują wciągnąć lwów do swojej historii i trzeba powiedzieć, że robią to w sposób bardzo nieudolny, wręcz śmieszny dla nas, gorzej tylko, że inne narody po wycieczce będą postrzegać lwów tak jak napisano im po angielsku na tablicach informacyjnych przy zabytkach i w muzeach.

    ciekawe czego autor oczekiwał, że powstał taki miernej jakości, bezcelowy wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpis zdjęcia faktycznie był błędny więc już został poprawiony.

      Co do reszty...

      opisz teraz dokładnie Kraków, Toruń, Gdańsk, Malbork i wytłumacz dlaczego mimo wszystko należy pojechać do Lwowa. Ja jadąc za granicę szukam czegoś, czego nie ma ma Polsce, a we Lwowie prawie nic takiego nie znalazłem.

      Gdybyś czytał uważnie zauważyłbyś, że celem tego wpisu nie było zrobienie przewodnika po Lwowie. Takich przewodników jest mnóstwo i jest też Wikipedia. Informacje, które podałeś zainteresowani mogą znaleźć dosłownie wszędzie. Wiesz dlaczego użyłem tak ogólnikowych opisów pod zdjęciami zamiast sięgnąć po mapy i sprawdzić nazwy? Dlatego, że mają one oddawać moje wrażenia z Lwowa. I uważam, że oddają. Właśnie dlatego, że Lwów wydał mi się dość nijaki. Jest mnóstwo miast (i polskich i zagranicznych) które uważam za znacznie bardziej warte odwiedzenia niż Lwów.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy blog. Będę tutaj zaglądać. Wczorajsza prezentacja na temat Finlandii również była bardzo ciekawa. Dziękuję i pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Bardzo mi miło:) Pracuję obecnie nad nową stroną, która prawdopodobnie zastąpi tego bloga. Będzie więcej, ciekawiej, bardziej różnorodnie:)Dam znać, jak będzie gotowa;) Co do samej prezentacji... to była moja trzecia w Południku i zdecydowanie najtrudniejsza. Dla mnie najtrudniejsza;)

      Usuń
  3. Co do Lwowa. Byłem tam jesienią 2012 raptem tylko jeden dzień i jedną noc. Na mnie zrobił takie wrażenie, że chcę pojechać na 3 dni. Pominę sprawy oczywiste, które są w necie bogato opisane. Takie "minusy" jak brudna toaleta, stary tramwaj, czy mięso w gazecie to dla mnie plusy. To jest koloryt. Tego nie zobaczysz już w Warszawie, Budapeszcie czy Berlinie. Ja już nie mam ochoty na zapiekanki, kebaby, pizze w jednorazowych plastikach. Wolę pierogi ze skwarkami, setkę wódki i kwas chlebowy podany przez babuszkę z epoki. Lwów to nie tylko podróz w miejscu, ale również w czasie. Miałem dwukrotną przygodę z policjantami, którzy koniecznie naginali mnie na łapówkę za rzekome promile w niedzielę rano. Nasze dialogi nadawały by się do kabaretu ( chuchnij, pojediem do wracza, szto diełać, ty pijany). Gdybym miał to nagrane, to byłby hit youtube. To są właśnie zdarzenia, które oddają ducha miejsca. Nocleg o 80-letniej Polki pani Ireny w mieszkaniu, mieszanki terażniejszości z przeszłoscią różnych okresów również ciekawszy niż Formula 1. Niestety, jestem przekonany, że za 10 lat będzie tam poprawnie i nudno jak w innych miastach Europy.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...